KSW 48 - pierwsze wrażenia
No i KSW 48 zakończyło się.
Ponieważ nie była to gala transmitowana przez PPV, które zawsze śledzę od początku (czyli zazwyczaj od 19.00), to galę oglądałem za pośrednictwem transmisji w Polsacie od godziny 20:00 i nie miałem okazji obejrzeć trzech pierwszych walk (pewnie przy okazji obejrzę je później). Ale sam fakt, że gdy usłyszałem, że trzy pierwsze walki zakończyły się w pierwszej rundzie świadczy o tym, że było "ostro". Generalnie tylko jedna walka zakończyła się decyzją, która nie budziła żadnych wątpliwości co do wyniku. Zdecydowanie walki bez niedomówień.
A co sądzę o samych walkach?
Walka Michała Michalskiego - świetnie, że Michał wygrał. To dobry zawodnik, któremu do tej pory po prostu zabrakło szczęścia. Teraz zaczął od błędu, przez który o mało nie przegrał, lecz potrafił wyjść z trudnej sytuacji, żeby ostatecznie po zaciętym boju znokautować przeciwnika. Świetna walka, cieszę się, że wygrał ten, któremu kibicowałem.
Walka Filipa Wolańskiego - niestety, przegrał w drugiej rundzie przez nokout.
Walka Ziółkowski vs Szadziński - lubię obydwu zawodników, chociaż bardziej kibicowałem Ziółkowskiemu. Jedyna walka w pełnym wymiarze rund zakończona decyzją. Ale zwycięstwo Ziółkowskiego nie budziło zastrzeżeń, potrafił zniwerlować bokserskie atuty Szadzińskiego i kontrolował go. Świetna walka.
Walka Jurasa - cieszy zwycięstwo i radość "Jurasa", chociaż szkoda, że walkę zakończyła kontuzja. Poza tym, podczas walk Jurasa najbardziej brakuje mi Jurasa jako komentatora walk podczas KSW w duecie z Andrzejem Janiszem ;)
Szymański vs Parnasse - kibicowałem Szymańskiemu, chociaż obstawiałem zwycięstwo Parnasse-a - gość jest niesamowity, chciałbym zobaczyć pojedynek Parnasse vs Gamrot o pas w kategorii wagowej do 66kg.
Dodaj komentarz